Pomimo słońca wydobywającego się zza coraz to większej ilości budynków mieszkalnych, miasto było szare, brudne, nijakie. Co roku widać było próbę zmiany tego wizerunku, lecz kolory z czasem blakną, a deszcz maluje na ścianach odbicie kropel. Dzięki tym śladom pamiętamy, o istnieniu, o materii i formie, którą obdarza wszystko Najdoskonalszy byt- Bóg. Miasto to zostało zbudowane na terenie podmokłym, gdzie bagno, błoto i grzęzawiska były codziennym i naturalnym widokiem. Ludzie nie różnią się tu od innych, każdy nosi znamiona cech indywidualnych, lecz wszyscy są tacy sami wzniesieni ku chwale Boga, na jego podobieństwo. W centrum stało wzgórze, tajemnicze i szare, nieodróżniające się od miasta.
Miasto kochało noc, kochało się kąpać w blasku księżyca, gdy oczy wszystkich mieszkańców są zamknięte, a nocnych marków dopada zmęczenie i mimo woli usypiają. Kiedy nikt nie widzi, kiedy nastaje cisza, miasto się budzi by żyć, by zmyć z siebie smutek minionego dnia. Jednak tej nocy pojawiły się dwa nowe ogniki światła, przebijając ciemność i zawstydzając miasto, patrzyły z wielką intensywnością w otaczający je mrok.
- Mają państwo pięknego syna.
- Mają państwo piękną córkę.
Dało się słyszeć ,z dwóch odległych krańców miasta, gratulacje.
Cisza została zakłócona, conocny rytuał został przerwany. Miasto zaczęło płakać, niszcząc lica nowo pomalowanego budynku.
Czerwone auto sunęło z przeciętną prędkością, dozwoloną na większych jezdniach. Kierowca miał czapkę bejsbolową nasuniętą na czoło. Z tylnego siedzenia bił blask żółtobrązowych oczu i słychać było lekki oddech śpiącej kobiety.
Z przeciwnej strony jakby płynął czarny samochód, a w nim wielkie ziolonkawo-niebiskie oczy przesuwały wzrok po ciemnych konturach mijanego krajobrazu.
Czarny samochód wszedł w ostry zakręt, a czerwony przyspieszył. Oba samochody migiem minęły się, nie zauważając nawet swojej obecności. Jednak zielonkawoniebieskie oczy spotkały się na moment z jasnym blaskiem żółtawobrązowych i zapamiętały ten moment na długie lata.
Po dwudziestu latach miasto zapomniało o tragedii jaka się wtedy wydarzyła, lica budynku wyblakły, a dwa samochody zostały dawno wymienione na nowsze modele.
Oboje popędzili czym prędzej do autobusów. Gdy autobus przyjechał na ulicę gdzie stał ów budynek, Paulina i Michał wysiedli z przeciwnych stron ulicy i ruszyli ku swoim mieszkaniom. Michał wbiegł szybko do bramy, a Paulina lekko i zgrabnie wspinała się na schody. Nagle dziewczynie upadł plecak. Zielononiebieskie oczy spotkały wzrok żółtobrązowych i miały nieodparte wrażenie, że gdzieś już je widziały. Gdy Michał stanął na pierwszym stopniu schodów, jakiś plecak stoczył się pod jego nogi, szybko i zwinnie go podniósł, a gdy wstawał jego oczy napotkały znajomy wzrok ogromnych, zielononiebieskich oczu. Był przekonany , że już gdzieś je widział. Nie wiedząc czemu, jak nigdy wcześniej, zagadał do nieznajomej. Rozmowa trwała cały dzień.
Po tygodniu znajomości Paulina nie wytrzymała i spytała Michała o związek. Chłopak nie wiedząc sam czemu, zgodził się. Spotykali się prawie co dzień po uczelni. Po sześciu latach znajomości Paulina została narzeczoną Michała. Pewnego dnia do mieszkania z naprzeciwka mieszkania Michała, było słychać lament i szloch kobiecy. Kogoś znów wywiozła karetka. Mężczyzna nie przejmując się losem sąsiadów, czekał na wiadomość komunikatora gadu gadu od swojej ukochanej. Wiadomość nie nadchodziła, mijały godziny, dnie , miesiące. Chłopak nie spał, nie jadł, martwił się co to milczenie oznacza. Aż którejś kolejnej, nie przespanej nocy otrzymał wiadomość faks.
Tu rodzice Pauliny. Dowiedzieliśmy się z pamiętnika naszej córki, że jest Pan jej narzeczonym. Z przykrością informujemy Pana z tak długim opóźnieniem, że nasza córka nie żyje. Na pewno zechce Pan przeczytać jej pamiętnik.
Chłopak roztrzęsiony nie wiedział co ze sobą począć. Szedł przed siebie, a miasto prowadziło go mrocznymi ulicami na sam szczyt wzgórza. Stanął na czubku i raz po raz czytał słowa zawarte w faksie,a później pamiętniku, podnosząc to opuszczając rękę trzymającą kartkę i zeszyt. Po paru godzinach, przemarznięty do szpiku kości usiadł i zaczął rozmyślać, mnąc w dłoni kartkę z faksem. Nagle uprzytomnił sobie, że przez sześć lat znajomości nie wiedział nawet, że jego narzeczona mieszka obok niego. I wtedy natrafił na notkę:
Pamiętniku dzisiaj na lekcji literatury rozmarzyłam się o wymarzonym mężczyźnie mojego życia. Chciałam aby miał żółtobrązowe oczy, mam nieodparte wrażenie, że już gdzieś widziałam takiego mężczyznę. Nie wygadaj się ale rzuciłam czar, wywróżyłam sobie jego, lada dzień a się pojawi w moim życiu.
Ciekawe opowiadanie :) takie surrealistyczne, ale i trochę mroczne, bo co chwile ktoś zostaje odwieziony do szpitala. Ja to się bałam, jak to czytałam. Prowadzisz narrację w sposób taki zagadkowy, tajemniczy...i do końca nie wiadomo co dokładnie masz na myśli. W ogóle miałam wrażenie jakbym oglądała taki mroczny, senny, zagadkowy dramat lub triller. A tak poza tym pisze się "czarny samochód płynął", a nie "płyną" :P Ja kiedyś czytałam książkę, która była moją jedyną książką fantastyczną z elementem takiej trochę mroczności, taki trochę horror dla dzieci: ""Koralina" Neila Gaimana (została też zekranizowana), ale ja zazwyczaj bardziej lubiłam czytać książki fantastyczne z elementami baśniowości lub przygody jak np. "Gwiezdny pył" Gaimana, "Księga Martwych Dni" Marcusa Sedqwick'a lub "Tkacz iluzji"(zbiór opowiadań tworzący całość opowieści) Ewy Białołęckiej. Bo ja nie lubię się bać, za to lubię przeżywać książkowe przygody, jak pewnie każdy :D
OdpowiedzUsuńZanotuje sobie tytuly :) chociaz mam stosik w poczekalni wiec niepredko przeczytam. Ciesze sie bo takie mialo byc
OdpowiedzUsuń